Co znajduje się pod podszewką wybuchu złości? - część 3.

Jak odczytywać sygnały? Gdzie zaglądać? Jak wspierać dziecko w ataku złości?
O co najczęściej się złościmy? 
- ktoś zabrał/zniszczył nam naszą własność,
- ktoś zajął nam nasze miejsce,
- ktoś się z nas śmieje,
- ktoś nas przedrzeźnia,
-  ktoś szepcze za naszymi plecami, obgaduje nas,
- ktoś narusza naszą przestrzeń osobistą, popycha nas, szturcha,
- chcemy coś teraz, natychmiast dostać/kupić,
- oszukano nas w grze,
- coś nam się nie udało,
- przegraliśmy w grę itp.           


Co się dzieje wewnątrz i na zewnątrz organizmu?
Działanie organizmu zmienia się pod wpływem złości. Mięśnie się napinają, oddech przyspiesza, a serce zaczyna szybciej bić. Twarz pozostaje w grymasie, usta są często zaciśnięte. Twarz może zrobić się czerwona. Złość wyrażana jest najczęściej spontanicznie: gestami, krzykiem, tupaniem, kopaniem, a czasem nawet rękoczynami.
Co możemy poczuć?
Ciało daje nam wiele sygnałów przepowiadających wybuch złości. Musimy tylko nauczyć się je rozpoznawać i w porę je odczytywać i interpretować. Czujemy ciepło, które rozlewa się nam na twarzy, pulsowanie w skroniach, mrowienie. Oczy zwężają się, czoło się marszczy, usta zaciskają się. Skóra może się zaczerwienić na twarzy, szyi i dekolcie. Mięśnie twarzy zaciskają się/spinają, zęby mogą być zaciśnięte. Głos więźnie w gardle, może się obniżyć lub stać się piskliwy. Możemy poczuć skurcz w żołądku. Zaciskamy dłonie w pięści, niektórym mogą się one spocić i drżeć. Mięśnie ramion mogą się napiąć jak do skoku. 

Wybuch złości jest zawsze efektem sumy przeciążeń i stresorów. Wyobraźmy sobie, że mamy puszkę na złość w naszym ciele. Każdy z nas ma taką puszkę/pojemnik na stresy, napięcia, przeciążenia. U dziecka ten pojemniczek jest niewielki w porównania z dorosłymi. Nasz pojemnik powiększał się i stawał się elastyczny przez całe nasze życie. U dziecka maleńkie przeciążenie w jego małym pojemniczku wystarczy do wybuchu złości. Wybuch złości jest sumą przeciążeń i stresorów, ale też dynamika tego wybuchu zależna jest od temperamentu, czyli cech wrodzonych dziecka. Za wybuchem złości stoi często choroba członka rodziny, rozpad rodziny, a nie złe wychowanie. Za trudnym zachowaniem dziecka stoi też często niedojrzałość układu nerwowego (np. układ nerwowy bardzo łatwo przestymulować ostrym światłem jarzeniówek, hałasem, ruchem, napięciem związanym z oczekiwaniem na odpytywanie nauczyciela, skupieniem podczas lekcji, drapiącą metką itp.) oraz umiejętność monitorowania napięcia, odczytywania sygnałów z ciała, rozpoznawania własnych potrzeb (dziecko nie dostrzega sygnałów przepowiadających, że nie jadło od trzech godzin, że nie załatwiało potrzeb fizjologicznych od momentu wyjścia z domu, że się mu nudzi, że pasy w samochodzie go cisną, że koledzy wypchnęli go z kolejki po podwieczorek, że ma dużo zadania domowego, musiał zostać dodatkowe dwie godziny na świetlicy, że jest mu zimno, że chce się mu jeść itp.). Każde dziecko inaczej reaguje na stresory i przeciążenia. Rodzice niejednokrotnie nie widzą sumy tych wszystkich wydarzeń, brakuje im informacji, tylko widzą ostateczny efekt - krzyk, szarpanie, płacz i kopanie, podczas przymierzania nowych butów w sklepie. Chodzi tutaj o coś więcej i dużo bardziej złożonego, a nie tylko o doprowadzenie rodzica do wściekłości. Puszeczka na przeciążenie jest przepełniona i kropelka ją przelewa. 

W następnych postach napiszę "Jak zostać terapeutą własnego dziecka?" z pomocą książek dostępnych na rynku.

 











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dwa domy jedno dzieciństwo

Pierwsza wizyta u psychologa dziecięcego

Helikopterowa mama