Co znajduje się pod podszewką wybuchu złości? - część 3.
Wybuch złości jest zawsze efektem sumy przeciążeń i stresorów. Wyobraźmy sobie, że mamy puszkę na złość w naszym ciele. Każdy z nas ma taką puszkę/pojemnik na stresy, napięcia, przeciążenia. U dziecka ten pojemniczek jest niewielki w porównania z dorosłymi. Nasz pojemnik powiększał się i stawał się elastyczny przez całe nasze życie. U dziecka maleńkie przeciążenie w jego małym pojemniczku wystarczy do wybuchu złości. Wybuch złości jest sumą przeciążeń i stresorów, ale też dynamika tego wybuchu zależna jest od temperamentu, czyli cech wrodzonych dziecka. Za wybuchem złości stoi często choroba członka rodziny, rozpad rodziny, a nie złe wychowanie. Za trudnym zachowaniem dziecka stoi też często niedojrzałość układu nerwowego (np. układ nerwowy bardzo łatwo przestymulować ostrym światłem jarzeniówek, hałasem, ruchem, napięciem związanym z oczekiwaniem na odpytywanie nauczyciela, skupieniem podczas lekcji, drapiącą metką itp.) oraz umiejętność monitorowania napięcia, odczytywania sygnałów z ciała, rozpoznawania własnych potrzeb (dziecko nie dostrzega sygnałów przepowiadających, że nie jadło od trzech godzin, że nie załatwiało potrzeb fizjologicznych od momentu wyjścia z domu, że się mu nudzi, że pasy w samochodzie go cisną, że koledzy wypchnęli go z kolejki po podwieczorek, że ma dużo zadania domowego, musiał zostać dodatkowe dwie godziny na świetlicy, że jest mu zimno, że chce się mu jeść itp.). Każde dziecko inaczej reaguje na stresory i przeciążenia. Rodzice niejednokrotnie nie widzą sumy tych wszystkich wydarzeń, brakuje im informacji, tylko widzą ostateczny efekt - krzyk, szarpanie, płacz i kopanie, podczas przymierzania nowych butów w sklepie. Chodzi tutaj o coś więcej i dużo bardziej złożonego, a nie tylko o doprowadzenie rodzica do wściekłości. Puszeczka na przeciążenie jest przepełniona i kropelka ją przelewa.
W następnych postach napiszę "Jak zostać terapeutą własnego dziecka?" z pomocą książek dostępnych na rynku.
Komentarze
Prześlij komentarz